Jadę na piękną
wielką łąkę
tak tam zawsze...
we mnie zieloną i
taką jeszcze.
Jeszcze jestem i
żyję też póki co
sam ze sobą...
jestem na
cudownej łące
tej co żyje i
będzie...
a jestem tu z Tobą, matko.
Matko, mamusiu
czemu płaczę
mateńko wiem
dobrze
jak dobrze być na
wielkiej
przestrzeni,
gdzie w około
nie widać martwej
żywej duszy.
Duszy mojej
usłyszę jednak
głos tutaj tak
wyraźnie
że są tu ze mną
wszystkie
łąki tego świata
z całej ziemi
z każdego lata.
Lata mijają a ja
piszę i
tworzę
tą łąkę matki
mojej
gdzieś na skraju puszczy
i tego tu lasu.
Lasu mi brakuje
jak matki
i łąki i tego
kamienia płaczliwego
na którym z nią
razem
również też siedzę.
Siedzę i patrzę,
widzę tu po prostu
wszystko i nie tylko
wzrokiem
swoim ... widzę
tak daleko...
to z przodu i to również z tyłu.
Z tyłu za mną
jest cień matki
mojej a przede
mną wiem
że jest
cień...mego ojca.
Ojca góra jest
też tu na tej zielonej
przestrzeni
kampinoskiej
gdzie drzewa
rosną i nie umierają
i rosły zawsze i
będą
rosnąć dopóki....
Dopóki żyję
przyjadę tu popłakać
jeszcze sobie... bo lubię
jak tą łąkę
opodal istnienia
mojego, naszego
też i rodzinnego ....
Początek wieku...
dawniej nowego .
- Mrozowski Artur
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj ten utwór.