Czemu żeś nie miarkował zadając mi ziele
miłosne (gdy ciebie nie ma - wciąż trwa twój
zamysł),
że muszę sypiać na poduszkach z chmielu,
wdychać opar kamfory, w dłoni ściskać jaspis ?
Proszę, oddaję wspólne wonne wspomnienia,
dawny wiew zielnych dni i szeptów cichych
nuty,
czterolistną koniczynę schowaną w kieszeni,
w zamian podaj naparu z melisy i ruty.
Na zapomnienie tych nocy w aksamitach,
zraszanych deszczem gwiazd, niech warg spiekoty
wypiją duszkiem wywar z maku, by śnić do
świtu,
zapominając, gdzie ukryłam ciebie w tęsknocie.
Już nie odkrywam ponownie tych dróg którędyś
szukał gorących źródeł okazując
niecierpliwość,
rozcierając mnie w palcach, jak kwiat lawendy,
podaj mi w nalewce - lawendową osobliwość.
A gdy przestanę już tęsknić i śnić o tobie
i śmierć spowije ciało w balsamiczne pęta,
z zielnikiem pod głową złóżcie mnie w grobie,
niech dusza każde zioło z osobna - pamięta.
- Zofia Szydzik
- Zofia Szydzik
Zapraszamy do komentowania wierszy.
Cudowny wiersz! Dziękuje....wspaniałe porównania...chyba też położę głowę na aksamitnej poduszce zroszonej deszczem gwiazd i będę śnić do świtu o mojej dawnej miłości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Dziękuję i zapraszam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń